Walka kogutów Filipiny
Spice Tour Zanzibar
Spice Tour
Walka kogutów Filipiny
The Rock Zanzibar
Plan podróży Tanzania
Walka kogutów Filipiny
Walka kogutów Filipiny
Spice Tour

Michamvi Kae Zanzibar




21 grudnia 2015
Nasza Trasa: Paje - Michamvi Kae

Gdzie zatrzymać się na noc?

O godzinie 12:45 (21 grudnia 2015r.) dzień wcześniej umówioną taksówką wyruszamy z Paje do małej rybackiej wioski Michamvi Kae znajdującej się na południowo - wschodnim wybrzeży Zanzibaru na cypelku, który tworzy zatokę Chwake. Składa się on z dwóch części: Michamvi-Pingwe i Michamvi-Kae. Michamvi-Pingwe znajduje się po prawej stronie półwyspu, z widokiem na wschód i na otwartym morzu, natomiast Michamvi-Kae po lewej stronie, od zachodu w kierunku Chwaka Bay.Koszt przejazdu taksówką to 18000Tz/9$. Na miejscu w Michamvi Kae jesteśmy już po 25 minutach, a więc o 13:10. Z taksówkarzem umówieni jesteśmy na kolejny przejazd na 23 grudnia do miejscowości Kendwa na północ Zanzibaru. W okolicy Michamvi nie ma zbyt wielu możliwości jeśli chodzi o zabukowanie taksówki. Zazwyczaj ceny taksówek rezerwowane przez hotel są zdecydowanie wyższe niż te które można uzyskać rozmawiając bezpośrednio z kierowcą.

Dlaczego taksówka a nie dala dala?
Ze względu na dużą ilość bagaży, zdecydowaliśmy się na przejazd  taksówką. Podróżując w 4 osoby  zupełnie inaczej rozkładają się koszty aniżeli podróżując w pojedynkę i bez dużej ilości bagażu. Opcja budżetowa to lokalny autobus (dala dala). Którym spokojnie to dotrzemy z Paje do Michamvi. Jeśli ktoś planuje przyjechać w to miejsce ze Stone Town to tak samo najtaniej jest wsiąść dala dala do Paje, a następnie z Paje do Michamvi Kae. Korzystaliśmy wiele razy podróżując dala dala, i jak dla nas jest to fajna opcja. Może czasem ciasno ale za to z klimatem i baaaardzo  tanio.

Jak jest Na miejscu…
Pierwszy dzień pobytu w Michamvi Kae. Nie jest to typowo  turystyczna miejscowość. Sama w sobie poza bliskim sąsiedztwem The Rock nie ma zbyt wiele do zaoferowania, poza możliwością długich spacerów wzdłuż białej piaszczystej plaży otoczonej palmami.

Natomiast już miejsce w którym postanowiliśmy spędzić całe dwie noce (Sagando Hostel) jest naprawdę urocze. Zbyt wielu opinii o tym miejscu nie ma i samych relacji z pobytu w tym miejscu również. Jak dla nas jest to miejsce ciche, spokojne, przyjemne, miejsce w którym można odpocząć i zrelaksować się w dzień a wieczorem usiąść przy ognisku (nie w każdym miejscu mamy taką możliwość, właściwie nigdzie w tych miejscach w których byliśmy nie było tej opcji). Jak dla nas to jedno z tych miejsc w którym chce się zostać dłużej, a przy następnej okazji pobytu na Zanzibarze ponownie do niego wrócić. W okolicy (bliskim sąsiedztwie naszego zakwaterowania) jest kilka naprawdę drogich hoteli gdzie za noc płaci się po kilkaset dolarów (np.: Utalii Beach Resort & Spa) po lewo od naszego hotelu bądź Konokono beach resort na prawo z przepiękna! plażą i domkami skierowanymi w kierunku oceanu.

Sagando Hostel zrobiło na nas duże wrażenie. Znajduje się 150 metrów od plaży. Przepiękny ogród z kwiatami i palmami wokół którego znajdują się piętrowe domki. Duży bar, restauracja i miejsce do posiedzenia, poleżenia na hamakach i ognisko przy którym wieczorową porą można się zrelaksować i poczuć klimat i charakter tego miejsca. Panuje tu taka domowa atmosfera. Zresztą z tego co się zorientowaliśmy większość osób które przebywały w tym miejscu nie są tutaj pierwszy raz. Mieliśmy rezerwację zrobioną bezpośrednio ze strony internetowej hotelu (szczegóły poniżej), na dwa miesiące przed naszym przyjazdem i dobrze z uwagi na fakt iż domków za wiele nie ma i bez rezerwacji byłby problem z zakwaterowaniem. Chodź pomimo wcześniej zrobionej rezerwacji wcale łatwo i my nie mieliśmy. 
Z bagażami dotarliśmy do miejscowości Michamvi Kae i do naszego Sagando Hostel. Rezerwację mieliśmy, ale co się okazało dla nas nie było wolnego i przygotowanego noclegu. Błąd systemu, a dokładnie błąd ludzki i ktoś w Hostelu zanotował inne daty naszego przybycia niż były w rzeczywistości. No nic jakoś musieli się ratować, potwierdzenie mieliśmy, daty się zgadzały, więc było trzeba przygotować dla nas jakiś nocleg. I zaczęło się…
Czas oczekiwania z 1 godziny jak nam powiedziano przedłużył się do około 5 godzin.

A co w tym czasie się działo?
Jak wspomnieliśmy nie mieliśmy przygotowanego pokoju, ale nie chodziło o to że pokój był nie posprzątany bądź inne typowe wytłumaczenia. Siedząc tak na ogrodzie widzieliśmy jak wszystko się powoli buduje, a więc nasze łóżka były składane i wykańczane przez stolarzy, balustrada by wejść do domku na górę również była przygotowywana na miejscu i zamocowana, łazienka typu toaleta składana, moskitiery montowane, okna zakładane…jednym słowem można powiedzieć, że pokój i domek było robiony „pod klienta”. Profesjonalizm i indywidualne życzenia klientów były rozpatrywane. Na naszą informację, iż miały być 4 łóżka a nie 3 dostaliśmy odpowiedz że nie ma problemu, tylko musimy poczekać bo trzeba je najzwyczajniej zrobić. No nic, odpuściliśmy. Nasz pokój miał 3 łóżka, wentylator, moskitiery i prywatną łazienkę i balkon ze stolikiem i krzesełkami. Rewelacja jak dla nas najlepsze miejsce w którym mieliśmy okazję nocować podczas naszego całego pobytu na Zanzibarze. Nie byliśmy na tą sytuację przygotowania ale i nie byliśmy zdenerwowani (przynajmniej reszta z nas), W tym miejscu naprawdę można odpocząć i zapomnieć o problemach. Przyjemnie było obserwować jak prace postępują i wielki plus że nikt przed nami w tym miejscu nie spał. A więc byliśmy pierwszymi turystami którzy spali w tym domku. Od razu poczuliśmy się wyjątkowo. W zamian za tak długi czas oczekiwania zaproponowano nam lunch, który był naprawdę wypasiony i smaczny. 

Jak spędziliśmy resztę dnia?
Po rozpakowaniu bagaży, ogarnięciu się około godziny 18 resztę z całego dnia spędziliśmy na plaży. 
Udaliśmy się w kierunku plaży która znajduje się w odległości 500 metrów od hotelu (jakieś 2 minuty drogi). Plaża miała dość dużo wyrzuconych alg przy brzegu, i była dość wąska.

Sąsiedztwo to dwa hotele znajdujące się przy plaży. Po lewej stronie bezpośrednio przy wyjściu na plażę znajduje się hotel Utalii Beach Resort & Spa na prawo zaś Konokono beach resort z przepiękną piaszczystą plażą białą jak mąka bez glonów. Kapitalne miejsce na relax.


Wieczorem udaliśmy się do hotelu Utalii Beach Resort & Spa na drinka obserwując zachód słońca. Trzeba tu wspomnieć, iż hotel ten posiada basen do dyspozycji swoich gości. Ale też w przypadku gdy się skorzysta z baru można również skorzystać z basenu. W przypadku gdy w ciągu dnia jest odpływ myślę że to świetna alternatywa.
 

Po zachodzie słońca wróciliśmy do naszego hotelu gdzie na ogrodzie jak co wieczór rozpalili dla nas ognisko.
W tym miejscu również jedliśmy nasze obiady. W okolicy niestety nie ma innych miejsc gdzie można by było skorzystać z lokalnej kuchni/ restauracji dlatego tez zdani byliśmy na hotelową kartę menu. W wielu miejscach jedliśmy i jak dla nas było to jedno z tych miejsc gdzie nie żałowało się wydanych pieniędzy. Dania smaczne i duże porcje. Cenowo taniej niż w innych turystycznych miejscach typu Paje, Jambiani czy też Kendwa itd. I tak się zakończył nasz pierwszy dzień z miejscowości Michamivi Kae.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz