Ponad…13 startów i tyle samo lądowań (!),
ponad 40 godzin w powietrzu, kilkanaście godzin w podróży promami, skuterami,
busami czy innymi lokalnymi środkami komunikacji, a to wszystko w 24 dni
dookoła Filipin…
Adrian, Małgosia i nasz synek Natan! Kilka lat
temu zaczęliśmy podróżować, i nasz przygoda trwa dalej. Już tylko kilka dni
dzieli nas od tego, by stanąć ponownie na Azjatyckiej ziemi. Tym razem decyzja
była spontaniczna, szybka i nawet dla nas mocno zaskakująca. Zdecydowaliśmy na
kolejny podróżniczy projekt. Za cel wyprawy postawiliśmy sobie Filipiny. Wyjazd
będzie inny od poprzedniego. Tym razem mocno ograniczony terminami i
zaplanowanymi lotami już tam na miejscu. Dlatego też wyruszamy z dobrze
przygotowanym planem, co jak i gdzie każdego dnia. Ale w tym wszystkim jest
nadal czas na odpoczynek, świetną zabawę, zaskakujące sytuacje, nieoczekiwane
zmiany planów, tysiące zdjęć i równie dużo filmów tego wszystkiego, co uda się
uchwycić i zapamiętać i miejmy nadzieję kolejną podróż pełną przeżyć i zbiór
naszych doświadczeń które może i Was zainspirują do wyruszenia we własną podróż
życia!
Nie mieliśmy zrobionego harmonogramu co do dnia,
było więcej czasu na odpoczynek, spotykania z ludźmi, zmianę planów w ostatniej
chwili. To była wspaniała wyprawa!
Ponad 2 miesiące planowania, organizowania trasy,
nawiązywania kontaktów z osobami które już tam były i z osobami które tam
mieszkają, rezerwowania miejsc noclegowych, wycieczek itp. Czemu właśnie tak?
Wysoki sezon.
Start – Warszawa przez Amsterdam do Pekinu, by
następnie ruszyć kolejnym lotem ku Manili. Naszą wyprawę zaczynamy od Manili,
gdzie następnego dnia po przylocie bezpośrednio polecieć do Tagbiliran, a stąd
do Panglao Island i piaszczystą plażę Alona Beach. Kilka dni i wycieczka do
Oslob, tylko po to by popływać wśród rekinów wielorybich. Island hopping na
Balicasag i Virgin Island. Następnie kierunek Bohol i Tagbiliran ze słynnymi
Czekoladowymi Wzgórzami, Tarsier Sanctuary (leśny rezerwat przyrody dedykowany
do ochrony zagrożonego gatunku uroczych małpek – Terasjuszy), mosty nad rzeką
Loboc, rezerwat motyli itd. Kolejny stop w podróży to przeprawa łódką na
Pamilacan Island by spędzić kilka dni zupełnie nic nie robiąc, popijając rum za
5 zeta za butelkę. Obowiązkowa w tym miejscu jest wyprawa na delfiny. Promem z
Tagbilaran do Cebu i samolotem na Caminquin Island (wulkaniczna wyspa) z
białymi plażami na pobliskiej White Island i Magsasay Island, zatopionym
podczas wybuchu wulkanu Hibok-Hibok w 1871 cmentrarzem Sunken, laguny, wodospady
i gorące źródła. Po kilku dniach ruszamy dalej. Tym razem kierunek Puerto
Princessa i El Nido. A tu cały tydzień relaxu, codziennie inna plaża,
codziennie inna wyspa: Helicopter Island, Papaya Island, Hidden Beach, Secret
Beach, 7 Commando Beach, Big Lagoon, Secret Lagoon, Shimizu Island i Small
Lagoon, a to tylko kilka z nich. W powrocie, o ile czas pozwoli zobaczymy w El
Nido drugą najdłuższą podziemną rzeka świata.
Powrót Manila (Intramuros, Cmentarz północny
gdzie ludzie mieszkają w grobowcach, Park Rizala chiński i japoński, Chinatown)
i do domu…
ps: Nie udało by się tego wszystkiego tak dobrze
zorganizować, gdyby nie pomoc Sławka i Darka. Za to Wam bardzo dziękujemy. I do
zobaczenia i usłyszenia po powrocie.
A czemu właśnie tak to wszystko organizujemy i
tak to realizujemy, aby pod koniec życia móc powiedzieć,… fajnie było!
"JEŚLI POTRAFISZ COŚ WYMARZYĆ, POTRAFISZ
TAKŻE TO OSIĄGNĄĆ..." bo Nie podróżujemy aby uciec przed życiem, ale po to
aby życie nam nie uciekło!